Były już wprawdzie jakiś czas temu, ale aura taka sama cały czas, to się może nie zorientujecie w opóźnieniu tej relacji :)
Pogoda dopisywała od dawna, więc postanowiliśmy urządzić Tymkowe chrzciny w ogrodzie, tzn. na tym obszarze zachwaszczenia, który kiedyś (hopefully) ogrodem się stanie. Kamil spędził ze 3 dni na koszeniu chwaściorów ręczną kosiarką i zużył 1000m żyłki... Pożyczyliśmy stoły, namioty, wypożyczyliśmy zastawę, a ja uszyłam m.in. 17 metrów bieżących obrusa i 26 serwetek. Z wrażenia zapomniałam zrobić zdjęcie stołów przed najazdem gości, ale tu mniej więcej widać jak było:
Obrusy z mojego sklepowego materiału bawełna błękitna kratka i serwetki z bawełny niebieska łączka, które miały spiąć zieloność namiotów.
Wyszło ładnie i swobodnie, atmosfera mimo zjazdu dwóch rodzin nie mających wiele wspólnego była bardzo przyjemna i myślę że w restauracji nie byłoby tak miło.
Ale z czego jestem najbardziej dumna, to ubranko do chrztu Tymiora, które samodzielnie byłam skroiłam i uszyłam! :) Bez żadnego wykroju (jakoś w Burdzie tylko garniturki do komunii mogłam chłopięce znaleźć, czyli letko za duże...), pierwszy raz w życiu szyłam marynarkę, kołnierzyk, wszywałam też rękaw po raz pierwszy, w zasadzie spodnie też pierwszy raz szyłam, ale to akurat prościzna (chociaż nawet tu się pomyliłam, mimo że na spodnie akurat wykrój miałam :))). Szyłam na bazie jego T-shirta (wymiary) i marynarki męża (rozkminiałam na niej, jak są w ogóle kołnierzyk i klapy marynarki uszyte).
Wybrałam moją bawełnę w drobniutkie granatowe paseczki, ale wyszło nazbyt poważnie, więc doszyłam kieszonkę z czerwoną chusteczką, a ponieważ nie mogłam znaleźć ładnych czerwonych guziczków, to po prostu zwykłe na nóżce oblekłam tą samą czerwoną bawełną:
Widział ktoś kiedyś spodnie w kant na gumce? :)))
I tak się prezentował mój mały chrześcijanin:
Taką minę naburmuszoną jak na ostatnim zdjęciu miał na wszystkich zdjęciach grupowych w różnych konfiguracjach (rodzice, chrześni, dziadkowie i permutacje)... Ale za to polewanie głowy skwitował tylko krótkim: "hm" :)
11 komentarzy:
Łał! Koleś elegancki był niezwykle! To się mama wykazała, tylko podziwiać:D Spodnie na kant i na gumce też były przerabiane na chrzest syna, babcia wykazała się takim sprytem;D
Zdolniacha z Ciebie :) Śliczny garniturek, a dżentelmen uroczy
Uroczy chrześcijanin :) A ubranko pierwsza klasa!!!
naprawdę padłam na kolana z wrażenia! A w LIDLu właśnie będzie od poniedziałku maszyna do szycia i to chyba znak, żeby ją kupić, bo zazdroszczę Ci tych wszystkich cudnych rzeczy od tak dawna :)
Kupuj, kupuj, to strasznie satysfakcjonujące, jak coś się uda! A namiar na niedrogi sklepik z tkaninami już masz :)))
Garnitur wyszedł obłędnie:)) Ale na takiego przystojniaka musiało być coś wyjątkowego:))
Bardzo mi się podoba strój. Ja tez chciałam synka ubrać do chrztu własnoręcznie i miałam aksamit po temu, ale nie wyrobiłam z barszczem, który nie wyszedł i pierogami i sernikiem i co tam jeszcze sobie wymyśliłam i poszedł ubrany 'codziennie'. Nie strój jest najważniejszy, ale jednak szkoda.
A te stoły jakie piękne!
cudo ten strój :) a obrus wyglądał wspaniale ;) pozdrawiam
Przesliczny ciuszek dla synka uszylas :) Maly elegancik :) Super zdjecia :) Pozdrawiam :)
ale elegancik :)
Tymonkowy strój rewelacyjny ale ta jego mina po prostu bezcenna :)))
Prześlij komentarz