środa, 29 sierpnia 2012

Moja Muza :)

Teściówka po obejrzeniu poduszek z nadrukiem dla mojego Taty zażyczyła sobie takich ze zdjęciem ukochanej Wnusi. Pomyślałam sobie, że będzie kicz, no ale klient nasz pan ;)

Zrobiłam drugą do kompletu w beżowe groszki (przeznaczone na akcesoria niemowlęce dla Bezimiennego mieszkańca piłki, które się jakoś strrrasznie wolno robią...), więc uznałam że dobrze byłoby to zdjęcie dać w jakiejś sepii (żeby festyniarstwu dać pełen wyraz ;)) i.... powiem Wam, że to nawet wcale tak wsiowo nie wyszło, ale to na pewno dlatego że Modelka taka urodziwa :)))))


Zresztą Ninusiek przeżywa ostatnio rozkwit twórczy i coraz częściej z zabawą samochodzikami i bajkami wygrywa ciastolina, farby i przyozdabianie się, o:


niedziela, 26 sierpnia 2012

Dziś się chwalę :)

Nie wiedziałam co uszyć szwagierce na imieniny, dopóki nie trafiłam tu i nie zainspirowałam się prześlicznym ocieplaczem na czajnik Tutinelli - mój jest wprawdzie zupełnie inny, ale to podsunięty pomysł mi pomógł i jestem z siebie całkiem zadowolona - ba, to chyba pierwszy wytwór, w którym nie było wcale, ale to wcale prucia!!! I sama doszłam jak go zrobić, bo nie mogłam nigdzie znaleźć żadnego tutka - jak już go uszyłam, to uznałam że bardzo to proste w sumie :)

Do tego zrobiłam podkładki, ale z tych już jestem kompletnie niezadowolona, bo krzywo przepikowane... i w ogóle to pikowanie to tylko się wydaje proste: ktoś mnie może oświeci jak to robić, żeby się nie robiły nadmiary, które trzeba stopniowo pod stopką upychać???? Za to muszę pochwalić się że pierwszy raz szyłam przezroczystą nitką, która jest jak żyłka, a mam ją z zestawu nici z lidla i fajnie się szyje nawet :)

Ocieplacz, jak i podkładki są dwustronne (jak szaleć to szaleć) - z jednej strony neutralne beże w paski i groszki oczywiście ;) a z drugiej kremowa bawełna ze zrecyklingowanego prześcieradła z nadrukiem i koronką - muszę przyznać, że to miała być lewa strona, ale koronka jest tak urocza, że podoba mi się chyba bardziej niż groszkowa (!!!)


Na drugiej stronie imiona domowników - kto zgadnie które należy do mojej sis? ;)))


Za to ręczne zszycie dziury ściegiem drabinkowym, który pokazała mi marysza i za co jestem okrutnie wdzięczna to już moje prywatne masterpiece - no kto znajdzie gdzie była dziura, kto? :D


Prawa strona podszyta ociepliną, lewa złapana do prawej w trzech miejscach na łuku, elegancko (prawie)ukrytych w szwach, o tak:


Szyłam w piątek wieczorem na imprezkę w sobotę, po czym obudziłam się w środku nocy zlana potem, czy jak postawi się gorący kubek na podkładce to się naprasowanka nie odklei?!?!?!? Rano zrobiłam test, jest gites - to nie aż tak wysoka temperatura :)

Wszystko pięknie, przyjeżdżamy, siadamy i... wystawiają na stół nowy niewymiarowy wysoki i wąski imbryk........ Kaszana ;)

środa, 22 sierpnia 2012

Na ratunek poplamionej bluzce

Mam taką bluzkę fajną kupioną 100 lat temu w Orsay, którą akurat strasznie lubię, zresztą genialnie robi za ciążową już kolejny raz ;)

Ale miała takie brzydkie odbarwienie na samym czubku tej piłki, co przed sobą noszę, a żal mi było jej nie nosić, więc sobie postanowiłam ją przyozdobić, coby schować plamkę. Jako że Pasożyt wierzga okrutnie, to w końcu mu się te stópki na czubku piłki musiały odbić...


Szablon wyguglałam, tzn. to nie żaden szablon tylko jakiśtam rysunek stóp, który powiększyłam do pasującego mi rozmiaru (pasującego do rozległości piłki raczej, niż żeby to miało być odwzorowanie w skali 1:1 stóp Bezimiennnego, chociaż jak patrzę na 27 mojej niespełna trzylatki, to się nie zdziwię, jak kolejne przyjdzie na świat z kajakami zamiast stóp...) i wycięłam środek nożykiem.


No jasne, że kształt jest prosty i wiele z Was dziabnęło by sobie taką stópkę raz-dwa lewą ręką w trakcie siekania pietruszki, ale ja rysować to umiałam jak miałam 5 lat, a potem zaczęłam się uwsteczniać, więc wolałam się posiłkować szablonem. Przyłożyłam go sobie do bluzki naciągniętej na piłkę, żeby uniknąć efektu grubaśnej stopy po rozciągnięciu się materiału na tym gigantycznym obiekcie (a jeszcze 3 miechy to go...) w celu odrysowania samego obrysu (tu widać to przebarwienie, które stało się przyczyną całej tej przegadanej historii):


Wypełniłam już na stole, a nie na sobie ;) A po założeniu ponownie prezentuje się tak:


Po upraniu wygląda prawie identycznie, ale myślę że po wielu praniach, które tę bluzkę jeszcze z pewnością czekają, będzie trzeba malowankę powtórzyć. Albo zamalować jakimś motywem niezwiązanym z tematyką prenatalną, jak się już ona (w końcu) zdezaktualizuje...

niedziela, 19 sierpnia 2012

Przemalowanki i bejcowanki

Już dawno kupiłam Małej Kuchareczce stołeczek w Ikei o taki:


żeby mogła mi "pomagać" w kuchni i widzieć co mama robi. Oczywiście pasjonujące to jest i teraz pomaga w czym może, chyba że akurat ogląda Auta2/Nemo (w kółko tłucze te dwa filmy i cytatami rzuca, kinomaniaczka...) no i nie mogłam go wykończyć tak jak sobie umyśliłam, bo gdyby zniknął z pola widzenia na choćby chwilkę, urosłoby to do rangi katastrofy roku!

Dlatego kiedy Młoda się urlopowała w Bukowinie, stołeczek został stopniowo poprzemieniany, najpierw pobieliły mu się nóżki białą bejcą:


Potem dostał na stopnie bejcę w kolorze wenge:


A potem zostały pomaziane pastą starwax i wsio zostało zawoskowane:


Muszę przyznać że mi się bardzo ten efekt podoba, choć na razie się troszkę odcina swoją retro-stylistyką w nowoczesnej kuchni. Będziemy pracować nad jego uzasadnieniem :)


Oprócz tego pomalowałam sobie stare komunistyczne krzesło dostane od mamy, coby robiło za siedzisko pracowniane i dlatego w kolorach komody jest biało-szare. Na początku plan był taki, żeby zedrzeć lakier i pobejcować jak powyższy stołeczek, ale okazało się żaden dostępny w LM specyfik do usuwania starego lakieru sobie z gierkowskim nie radzi, a ja osobiście sobie ze szlifowaniem tych cholernych toczonych tralek radzę nie lepiej... Dlatego pomalowałam i tyle, pod tyłkiem funkcję spełnia :) Muszę tylko mu uszyć jakiś ładny pokrowiec na ten ikeowski poddupnik...


piątek, 10 sierpnia 2012

Jak uszyć poduszkę na krzesło

Ponieważ mi się coś udało, to napiszę Wam jak - może się komuś przyda, w necie widziałam dużo prostsze tutki, więc mam nadzieję że nikogo nie obrażę tłumaczeniem takiej pikusiowatej sprawy - mi sprawiła troszkę trudu :)


Poduszka jest na bazie ikeowskiego ingolfa i potrzebujemy do jej wykonania: gazetę/jakiś papier, materiał na wierzch (jeśli jest cienki to dobrze go podkleić flizeliną), materiał na podszewkę (najlepiej mocny i jak najmniej śliski, bo będzie jeździł po krześle, ja użyłam czegoś dość grubego i lnopodobnego, ale nie sztywnego), włókninę opcjonalnie (ja użyłam i podusia jest lekko miękka i grubsza, mi się to podoba, ale nie sądzę żeby to było konieczne) i kawałek rzepa. Nici, maszynę, szpilki i kredkę/mydełko rzecz jasna ;)

1. Najpierw najlepiej z gazety albo innego dużego arkusza czegoś robimy formę. Ja robiłam tak, by były półokrągłe 'wycięcia' na słupki oparcia. Docinamy, przymierzamy, poprawiamy i tniemy/składamy na pół, żeby forma była dostosowana do cięcia podwójnie złożonego materiału.



2. Wycinamy z formy wierzch, spód i ew. włókninę. Polecam na wierzchniej stronie odrysować sobie wykrój naokoło, bo wtedy łatwo jest szyć po narysowanej linii.I radzę też dać niewielki zapas, max 1.5cm bo będzie bardziej przeszkadzać po wywinięciu na prawą stronę.


3. Następnie mierzymy po obwodzie krzesła jakiej długości będzie wisząca część (nazwijmy ją roboczo falbanką). Trzeba mierzyć z zapasem, o ile nie będziemy robić pokrowca idealnie w wymiarze siedzenia (wydaje mi się że ładniej i łatwiej jest, jak poduszka jest trochę większa od krzesła, wtedy się ładnie układa). Można zrobić zmarszczoną falbankę, (jak chcemy mieć bardziej sielsko) wtedy oczywiście falbanka musi być odpowiednio dłuższa. Szerokość falbanki ja robiłam na 16 cm (czyli 10 + zapasy), ale to jak komu pasuje.

4. Falbankę obszywamy - ja najpierw zaprasowałam sobie krawędzie, żeby mi było łatwiej szyć, wtedy nie trzeba spinać szpilkami i jest równiej, ale to ja. Na rogach zawinęłam tak, żeby się łączyło pod kątem 45st. Nie musimy zakańczać szwu, bo i tak się schowa w poduszce.


Nie robimy jednak paniki, żeby było idealnie, bo tego nie będzie prawie widać :) Osobiście muszę przyznać że przypadkiem tkanina w kropki okazuje się idealna do szycia: kropki wyznaczają linie po których łatwo jest kroić/szyć/zaprasowywać, a nie ma sraki jak z paskami czy kratką, że się musi spotkać :)


5. Potem przypinamy szpilkami falbankę do wierzchu (prawa do prawej ;)). Dla ułatwienia można wyznaczyć sobie środek falbanki i środek wierzchu, żeby dobrze przyszpilić (czyli NIE tak jak na załączonym obrazku :))


6. Zszywamy co przyszpilone. Ja szyłam falbanką do dołu, tak żeby widzieć narysowaną linię, po której mam szyć. Bardzo ważne jest dobre spięcie, czyli to czego nie umiem, bo inaczej jest trudniej szyć nierównoległe materiały. W moim przypadku ponieważ krzywo spięłam i nie chciało mi się poprawiać, a potem w trakcie szycia i tak się przesunęło, to w jednej poduszce się błędy zniosły, a w innej się nałożyły i koniec falbanki wyszedłby za daleko, w związku z czym pod koniec obszywania się zorientowałam, że muszę falbankę skrócić, czyli podłożyć jeszcze raz. Oczywiście można było spruć od początku, ale ja leniwa jestem... :)


7. Następnie można przyłożyć uszyty wierzch z falbanką do krzesła coby zobaczyć czy wszystko gra. A w każdym razie czy nas satysfakcjonuje efekt :)



 8. Kładziemy wierzch prawą do góry, układamy falbankę tak, żeby nie przeszkadzała, kładziemy na to podszewkę prawą do dołu, a na wierzch opcjonalną włókninę i spinamy tak, żeby nie pospinać pofałdowań falbanki, bo ciężko będzie manewrować nią w trakcie zszywania, a manewrowanie będzie, to obiecuję ;)

9. Zszywamy wszystko razem wkładając pod maszynę wierzchem do góry - wtedy będzie można szyć po szwie, a to jest o tyle ważne, że jak zszyjemy za blisko krawędzi, to może nam wychodzić podszewka pod falbanką brzydko, a jak zszyjemy za daleko krawędzi, to możemy się nabawić niekontrolowanych fałdek, czyli jest to opcja jeszcze bardziej niepożądana. Szyjemy bez tylnej krawędzi, którą będziemy wywracać na prawą stronę. Początek i koniec zakańczamy przeszyciem w tył. No i oczywiście uważamy, żeby sobie nie przeszyć gdzieś falbanki niekontrolowanie ;)

Rzecz jasna kto kozak, to od razu zszyje falbankę razem z podszewką i włókniną (czyli kroki 6-9 za jednym zamachem), bez szycia dwa razy w tym samym miejscu ;)

10. Obcinamy nadmiar włókniny (za szwami i z tyłu - będzie łatwiej zamknąć tył, jak nie będzie nadmiaru włókniny, tym bardziej że i tak w tym miejscu nie jest potrzebny) i nacinamy krawędzie na rogach/mocnych wyokrągleniach. Przewracamy na prawą i kontrolnie przykładamy do krzesła.



11. Jeśli efekt nie stwarza konieczności powtórzenia kroków 1-9 ;) mierzymy szerokość tylnej falbanki. Można to było oczywiście zrobić wcześniej, ale tak jest większa pewność że będzie pasowało, bo tylna falbanka musi być idealnie tej szerokości, co tylna krawędź poduszki.

12. Tylną falbankę obszywamy tak samo jak tę naokoło, z tym że obrzucamy górną krawędź - ona nie będzie zaszyta, więc się może siepać. No chyba że Wam się chcę ją podkładać, ale kto to zobaczy pod spodem?

13. Wkładamy tylne krawędzie wierzchu i spodu do środka, na to kładziemy prawą do prawej tylną falbankę i zszywamy wszystko razem tak, żeby po zaprasowaniu falbanki szew się znalazł pod nią - niewidoczny dla użytkownika bez wybujałej ciekawości. Ja dla pewności najpierw zaszyłam otwór, a dopiero później przymierzyłam i doszyłam tylną falbankę. Ale to ja :)

 


14. I teraz najbardziej upierdliwa część: patki z rzepami. Nie dość że kupę wywracania, to jeszcze utrudnionego faktem że wąskie, że długie i że sztywne od rzepa (ja użyłam 5cm rzepów i uważam, że to wystarczy). Bez użycia nożyczek czy innego szpikulca jaki preferujecie awykonalne.
Mierzymy długość, dodajemy zapasy. Osobiście po 3 krawędziach szycia dodałam tylko 1cm zapasu, żeby było łatwiej wykręcić na prawą stronę, a od strony przyszycia do falbanki dałam 4cm dla pewności ;) Najpierw przyszywamy rzep 2cm od końca, potem zszywamy 1cm od rzepa z 3 stron, bo trochę zapasu ułatwia wykręcanie. Nie wiem jak oni w ikei wykręcają na prawą jak rzep jest taki szeroki ;) Następnie pamiętamy żeby ściąć rogi zanim wywrócimy, bo robienie tego ponownie może być frustrujące... Trust me, I know!


15. Przyszywamy patki do falbanek jak najwyżej, żeby się dobrze trzymały krzesła. Proponuję szyć po szwie, którym obszywaliśmy falbankę, zakręcić i przeszyć po prostokącie tak, żeby się schowała obcięta końcówka. Przeciągamy nitki na lewą stronę i wiążemy supełek albo możemy przeszyć do tyłu, jak szew jest mało widoczny i/lub nam to nie przeszkadza. Osobiście wkurza mnie przeciąganie nitek, ale lenistwo nie pozwoliło wyjść i kupić bardziej pasującej nitki ;)


16. Przepikowujemy poduszkę w kilku miejscach, jeśli mamy tam w środku włókninę: u mnie w 5, najzwyczajniejszym zygzakiem w miejscu, nitki przeciągnęłam na lewą stronę i tam związałam na supełek.



17. Prasujemy i kładziemy na krzesło. Można bez prasowania, i tak się zaraz pogniecie ;) Chociaż warto tę tylną falbankę zaprasować do dołu i patki które po wykręcaniu na prawą stronę są jak psu z gardła, o ile nie używacie jakiegoś niegniotącego się materiału.


Chciałam tylko dodać, że strasznie długi ten opis mi wyszedł. Chyba dłuższy niż szycie tej poduszki ;)