wtorek, 9 kwietnia 2013

14 metrów poszło...

do łóżka z... z mła.

Czyli: uszyła se pościel :)


Dostałam w końcu długo oczekiwany negatyw brązowego materiału w kremowe wzory barokowe i uszyłam sobie daaawno wymyśloną pościel.

Tzn. jest trochę inna niż miała być, bo chciałam jeden komplet z jasnej poduszki i ciemnej kołdry, a drugi odwrotnie, ale wtedy nic mi nie pasowało na prześcieradło. A prześcieradło mi mąż kazał uszyć, bo się wścieka (i słusznie), że te wszystkie kupne na łóżko 180x200 to są o wymiarach 200x200, więc za Chiny nie starczą na całą długość, a i na szerokość są za małe żeby podłożyć pod materac i codziennie (a raczej conocnie) lądują nasze pupy na gołym materacu...

Więc mu tłumaczę, że ja mam wszystkie materiały do 160 cm szerokości i nie ma takiej siły, żebym uszyła prześcieradło, no chyba że będzie miało szew na środku, co będzie okropnie niewygodne. A on na to, że lepszy szew między nami, niż prześcieradło ściągnięte pod pupą... No i miał rację, bo szew owszem jest i akurat dość widoczny, bo materiał wzorzysty, a zużycie takie, że nie ma szans się bawić w dopasowywanie wzoru (na samo prześcieradło prawie 5 mb, a na poszwy po 4.5 mb...), ale płaściutki i w ogóle nie przeszkadza nawet Tymiorkowi, który ląduje co rano między nami. Wręcz przeciwnie, zachwycony jest wzorzystością i gada do tej pościeli cały czas. Tzn. jak akurat nie memle jej w buzi... ;)

Bardzo mi się podoba w ogóle efekt wzorzystego prześcieradła, no i dobra, już dobra, daję w końcu foty:


No czy nie wygląda to przytulnie i zachęcająco do snu?


Chyba zaraz tam już pójdę...

Dobranoc kochane :)