piątek, 16 listopada 2012

Jak dorobić nogę w kombinezonie dziecięcym

Czyli jak z jednonożnego zrobić dwunożny? ;)

Kupiłam przed urodzeniem Ninki taki oto kombinezon, bo sobie myślałam, że w takim dziecku cieplej, niż w takim z dwiema nogami:


Ale tak naprawdę dziecko i tak jest poprzykrywane kocykami w zimie i mu ciepło i tak, a wygodne to to nie jest: ani dobrze chycić dzieciaka, a jak już trzeba wpinać pas w tę dziurkę pod klapką i przetykać pod pupą drugą część pasa od dołu w foteliku samochodowym przez tę dziurkę z klapką z tyłu to już w ogóle strzela... Bawiłam się tak 3 lata temu i nadal to pamiętam, więc musiało naprawdę być niewygodne ;)

Że na nowy mi szkoda kasy (mimo że taki mało-męski lila kolorek...), toteż wpadłam na pomysł, że może se rozetnę i zszyję i zrobię dwie nogi - o ile maszyna połknie taką grubość ;) A połknęła, więc się skonsultowałam z mamą, czyli moją doradczynią i przewodnikiem szyciowym, jak to najlepiej zrobić. A że wyszło, to się z Wami dzielę jak :)

1. Odpruwamy klapki nad dziurkami z obu stron i rzepy - już niepotrzebne. Z jednej z klapek też odpruwamy rzep. Rzepy w kolorach dość niespotykanych, to chowamy - a nóż się kiedyś przydadzą ;)


2. Zaszywamy część dziurek z tyłu i z przodu tak, by pozostała tylko wąska szpara - zaznaczamy sobie kredką dokąd jechać:


i przeszywamy zygzakiem tak żeby złapało z obu stron, najlepiej dwa razy dla pewności:


Tak to elegancko wygląda po zszyciu, a w dziurę wpychamy paluch, żeby zobaczyć czy się da ;)


3. Rysujemy sobie nogawki począwszy od końców zmniejszonych dziurek (paluch nadal tam tkwi dla lepszego zobrazowania) - ja zaokrągliłam u dołu, ale okazało się że za mało, bo po przewróceniu na prawą i tak nogawki są kwadratowe, natomiast prawdą jest też, że mi to zwisa i chyba nie będę poprawiać, choć to 5 minut roboty...


4. Przeszywamy po śladzie, uprzednio spinając warstwy, żeby się nie okazało, że tylna dziurka nie wyszła tam, gdzie przednia :)


5. Po zewnętrznych krawędziach przejeżdżamy zygzakiem, coby się nie strzępiło (choć niby ani polar, ani ortalion nie powinien, ale strzeżonego PB strzeże - jak wierzga jak szalony w brzuchu, to tym bardziej w tym kombinezonie ;)


6. Gratulujemy sobie, jeśli po odwróceniu na drugą stronę szwy nadal spotykają się ze szwami z pkt 2. :)


7. Odcinamy co za zygzakiem, uważając żeby zygzaka nie naruszyć. No chyba że ktoś ma overlocka z nożem, to na tym etapie można sobie zamiast tego pójść nastawić wodę na herbatę :)


Przy okazji dowiadujemy się, że kombinezon niemowlęcy ma w środku najzwyklejszą ocieplinę poliestrową:


Po przewróceniu na prawą stronę cieszymy się nową nogą naszego kombinezonu:



8. No i zostaje nam ta dziurka, powstała z połączenia obu zwężonych wcześniej byłych podklapkowych dziurek: traktujemy ją zygzakiem, coby chłopinie się jąderka zanadto nie wietrzyły (ew. koleżanka wilka nie złapała, jeśli mamy do czynienia z płcią domniemanie piękną)


9. Można na tym zakończyć, ale jak się chce mieć pewność (albo coś bliskiego pewności), że się na pewno nie przeziębi i w dodatku pas w foteliku nie rozpierniczy naszego przepięknego zygzaka (bo piękny to on jest, tylko inaczej...) to używamy tej klapki dziurkowej, co to od niej się odpruło rzep (w końcu się wyjaśnia po co ten jeden rzep było odpruwać ha!), żeby zrobić małe wzmocnienie (a.k.a. łatka nakrokowa) w kroku, o tak:


Przy okazji próbujemy nie kląć na cały głos, kiedy maszyna nie wiedzieć czemu po bezproblemowym zszyciu grubych kilku warstw ociepliny, polaru i ortalionu nagle staje dęba przyszywając łatkę nakrokową i co kilka dosłownie mm robi rozgardiasz w bębenku, który wygląda o tak:


Po zmianie nitki na inną białą, co wydaje się satysfakcjonować maszynę (zupełnie nie wiedzieć zresztą czemu, bo od kilku dni współpracowała z tą właśnie, a nagle nie chce - cóż, może się pokłóciły...) podziwiamy efekt swojej pracy:


Następnie, ponieważ nam tylko 50 minut zajęła cała ta przeróbka (i to z walką z maszyną świrującą bębenkowo) bezmyślnie przyjmujemy pojawiający się podstępnie pomysł, żeby naszyć aplikację zasłaniającą dziewczyńskość i sugerującą szowinistycznie męskość pod postacią czegoś na kółkach... 

Miało być miło i przyjemnie, podczas gdy Dorcia stwierdziła że obzygzakuje aplikację, a następnie naszyje ją na kombinezon ręcznie, bo... bo nie wiem co właściwie: żeby nie było widać szwu od środka? A who cares??? Żeby się nic nie marszczyło? A co, teraz się nie marszczy??? Żeby sobie udowodnić że szycie ręcznie nie jest złe? No nie jest, za to obszywanie zygzakiem po krawędzi na zakrętach szczególnie aplikacji która sobie "wisi" a nie jest przyszywana do czegoś to dość mordercza robota, szczególnie na moim Łuczniku, który delikatnością nie grzeszy i podwija rogi okrutnie, wbija z igłą materiał do bębenka i ogólnie ma wiele pomysłów jak mi urozmaicić dzień.

No ale skoro zaczęła, to musiała skończyć (bo wie, że jakby nie skończyła od razu, to by było niezrobione już ever...) i jest, o:



No powiedzcie chociaż, że jest teraz trochę bardziej uniseksowy ten lilak... :)

12 komentarzy:

Joanna i Pan Lew pisze...

Bardzo męski ;) Ja właśnie jestem na etapie kupna takiego outfitu. Wszystkie paskudne i ponure. Już mnie skręca jak kolejne ubranko ma być niebieskie.

ystin pisze...

Cudna przeróbka! a twoja maszyna ewidentnie jest kobietą... moze ma "te" dni???
a Ty nie po marscapone, tylko do szpitala dzieciaka uwolnic!!!
Będzie Tymek?

Cicha pisze...

no ba, zdecydowanie bardziej męski ;)

Białe Grochy pisze...

Może to być prawda z tą maszyną, bo cały miesiąc przygotowywania sklepu jak szyłam różne przykładowe rzeczy była grzeczna (aż się dziwiłam), a teraz przy pierwszym zamówieniu fikała, teraz znowu fika...


Koleżanka ma dla synka taki ładny zielony kombinezon, ale nie wiem gdzie kupiła niestety. Zapytać?

Tymek chyba będzie, bo jakoś nam przeszło szukanie i wydziwianie... :)

sikorka pisze...

Jesteś jak Pomysłowy Dobromir ;D Świetne ! Ja jednak byłam zadowolona :D - tyle, że miałam w dwóch częściach. Chętnie pożyczę - beżowy ;D

artMamowanie pisze...

recykling w pełnej klasie! będzie zdecydowanie wygodniej!

Marika Zakrzewska pisze...

Witam :) BARDZO BARDZO BARDZO DZIĘKUJĘ za OGROM ciepłych słów na moim blogu :) Dawno nikt mnie tak nie dowartościował! Już widzę, że będę podziwiać Twoje igielne zdolności! Świetny tuning kombinezonu :) spokojnie możesz zapakować tam chłopczyka :)
Ktoś coś mówił o ponurych kombinezonach chłopięcych :) My mamy wesolutki z coccodrillo, warto zajrzeć :)
Pozdrawiam serdecznie!!!
Marika

Mariwon pisze...

wow, super. Ze tez sama na to nie wpadlam haha. Ale coz, dwojka sie przesmigala w worku :) i zadne teraz nie powtarza laciny jaka poszczalam przy przekladaniu tych durnych pasow przez otworek :)

zapaLov pisze...

Spodnium czaderskie, a ta ciuchcia z luźnymi kołami ekstra.
***
Zawsze zapraszam do siebie. Jestem projektantką, która swoją pasję realizuje na blogu. Będzie mi niezmiernie miło jak mnie odwiedzisz. Gdy uważasz, że coś fajnego robię zaobserwuj mnie, odwzajemnię się do miłego.
***
www.zapalov.blogspot.com - blog o moim projektowaniu mody

spod igły pisze...

Jestem pod wrażeniem przeróbki!! :) Aplikacja wyszła super.

ruda pisze...

ha! moja maszyna ma dokładnie te same objawy PMS i nawet te same sposoby ją uspokajają. Tylko, że ja szyję mniej. Znacznie mniej. A jak już to papiery.

Karlita pisze...

jestem pod wrażeniem !!! świetnie to przerobiłaś :-)))