No dobra, żeby nie być gołosłowną - zaczynają wkraczać grochi. Kupiłam sobie materiał ceratkopodobny w Ikei, który upatrzyłam na ich stronie, a który w realu okazał się mniej uroczy, bo grochy troszkę za duże. Ale nic to, musiałam sobie przecież jakiś materiał kupić, nie? :)
Wymyśliłam sobie że zrobię z tego nowe poszycie na dzieciowe krzesełko, bo straszyło gołą sosną i misiami ni w 5 ni w 9. Poza tym zamówiłam sobie ostatnio w tchibo coś o czym zawsze marzyłam: zszywacz pistoletowy :) Chciałam też uszyć pokrowiec fotelik, bo stary się był rozpękał w kilku newralgicznych miejscach, więc wyglądał dość żałośnie, mimo swojego przyjemnego nie-misiowego szarego kolorku (bo szary rules, jak wnikliwi obserwatorzy tła mojego bloga, tudzież kolejnych fragmentów mojego domu mogą domniemywać). Niestety nie pomyślałam że w ferworze walki z materią oryginalny pokrowiec ulegnie poprzeszywaniu tasiemkami i nie zrobiłam zdjęcia przed... Pokrowiec jest zdejmowalny, zapinany na rzepy, a tasiemkami trzyma się ramy sam wkład, żeby szwy nie popuszczały ;)
Za to strasznych misiów zdjęcie i owszem, jest :) Fotelikowa sosenka została zakryta kolorem jakim??? Braaawo dzieci, szarym! (sorki, jesteśmy na etapie bajek telewizyjnych...) Może to i nie wypada się tak puszyć, ale uważam że zmiana jest oszołamiająca z typowego 'komunistycznego' krzesełka na mebel ekstrawagancki i dizajnerski wręcz ;)))) Mój blog to i się chwalę, a co!
Zostało mi tego tyle, że powstał jeszcze obrusik na dziecinny stolik który do niczego nie pasuje, a pełni funkcję ławy w salonie z braku laku ;) i ślinaczek dla Młodej pod kolor.
4 komentarze:
jakie sliczności pokrowce cudne ... ten w grochy zabójczy pozdrawiam i dziekuje za odwiedzinki
fajne grochy, patent i modelka, pozdrawiam:)
Dziękuję i witam u mnie :)
Świetne. Podziwiam umiejętności.
Prześlij komentarz