Żaden to crafting, ale chciałam się z Wami podzielić naszym ostatnim znaleziskiem trawnikowym: mąż ostatnio dawno nie kosił, co pozwoliło Matce Naturze na rozbuchanie się na naszym trawniku najprawdziwszych prawdziwków, o:
(ładna serwetka BTW, co? Hihi - tesco)
Już sobie wiszą w kuchni pod sufitem (mało tego, ale ważne że swoje!)
Znajomy grzybiarz potwierdził że to prawdziwki (bo my to tyle wiemy, że generalnie blaszkowych nie ruszać, a te z siateczką-gąbeczką pod kapeluszem są z grubsza bezpieczne) powiedział: "No ale tym maluszkom to mogliście jeszcze dać urosnąć..." I racja, a my oczywiście jak zwykle nie wytrzymaliśmy wytrysku ehhh ;)
2 komentarze:
O! Kochana, cudne zbiory! ależ bym sobie na grzybki ( niekoniecznie na trwnik) poszła...jak Wam się grzybnia zaległa, to juz będzie- trzeba to miejsce hołubić... a z wytryskiem uważac...
całuski
:))))
Ależ pyszna zupka będzie.U nas zawsze na wigilię grzybowa ;D a przecież to tuż tuż ... pogłaskaj Leonka przez brzusio.
Prześlij komentarz